Kim będziesz jak będziesz dorosły?
Kim chcesz zostać w przyszłości? Co chcesz robić jak będziesz duży? Gdzie chcesz pracować jak dorośniesz?
Gdyby nasze dzieci dostawały złotówkę za każde tego typu pytanie, na pewno szybko byłoby je stać na wypasioną konsole czy deskorolkę. Odpowiedzi na to pytanie padają przeróżne. Dopóki padają standardowe odpowiedzi typu: lekarz, adwokat, strażak – po prostu chwalimy za ambicję i odwagę i często kończymy na tym temat. Gdy słyszymy, że chcą iść w nasze ślady – albo pękamy z dumy albo od razu chcemy wybić z głowy by nie popełniały tego błędu co my. Nasze reakcje są przeróżne: od chęci wyperswadowania, krytyki czy wręcz zakazów do totalnej aprobaty i kreślenia szczegółowego planu do osiągnięcia celu.
Wszystko jest dobrze, dopóki słyszymy o standardowych zawodach lub takich, które sami dla nich “wymyśliliśmy”. Co jeśli jednak słyszymy, że mają w planie być pionierem w jakiejś dziedzinie? Albo zająć jedyną w kraju lub na świecie posadę (np prezydenta). Czy jeszcze inaczej: może chcą być znanym blogerem lub gamerem (tak jak tysiące jego rówieśników). Pierwsza myśl: to się nie uda, weź się za coś bardziej realnego lub porządnego. Wiele osób ma takie marzenia, dlaczego akurat tobie ma się to udać? A dlaczego właściwie nie?
Odkrywcy, pionierzy, zdobywcy...
Podczas takich rozmów często gryzę się w język, by nie powiedzieć, że coś jest nierealne i niemożliwe. Staram się nie wbijać do głów moich własnych ograniczeń. Oczywiście rozmawiamy o tym, że ich cele wymagają ciężkiej pracy, wytrwałości, konsekwencji, oryginalności, niestandardowego myślenia…
A potem, idąc szkolnym korytarzem, staram się sobie uzmysłowić, że być może właśnie mijam przyszłego prezydenta, odkrywcę szczepionki która uratuje tysiące ludzi, laureata nagrody Nobla, wynalazcę lub zdobywcę. Sławnego gamera czy influencera. Być może to będą osoby, o których będzie głośno, bo odważyły się zrobić coś, co dla innych było nierealne. Pracowały ciężko i miały na tyle szczęścia, że nikt im nie przeszkodził w osiągnięciu swojego celu.
Czy jesteśmy na tyle otwarci, by uwierzyć w marzenia swoich dzieci? Czy potrafimy powstrzymać się przed nakładaniem ograniczeń i czarnowidztwem? Na ile pozwalamy, by mogły same wytyczyć sobie drogę?