Dziś trochę o tym, o czym milczy się w “branży” pomagaczy i w rodzinach 🙂 Bo pomagcze i rodzice (a zwykle matki), w społecznym przekazie, nie chorują, nie mają gorszych dni, tygodni, miesięcy…Tymczasem to nie jest prawda. Ci od pomagają też miewają się gorzej i potrzebują zadbać o swój dobrostan. Dlaczego?
Jeśli mam się dobrze, wiem, że złość mojego dziecka, nie jest o tym, że jestem złą matką a o tym, co ono przeżywa.
Jeśli mam się dobrze, wiem, że wybory mojego klienta są jego wyborami, a nie dowodem na moją niekompetencję. Moje myśli, emocje i oceny, nie wpływają na to co robię w relacji z klientem.
Jeśli mam się dobrze, jestem obecna przy drugim człowieku tu i teraz. Moje myśli nie odbiegają w kierunku moich spraw (a przynajmniej potrafię je szybko zawrócić).
Jeśli mam się dobrze trudności dziecka, klienta, ucznia, traktuję jak coś czym warto się zająć a nie moją porażkę czy jego lenistwo/ głupotę/ złą wolę.
Jeśli mam się dobrze, mam w sobie ciekawość innych zamiast oceny w zanadrzu.
Jeśli mam się dobrze…
Dobrze dla każdego może oznaczać co innego. ❓ Czy Ty masz się dobrze ❓ Bo ja chwilowo nie… więc pracuję mniej. Korzystają wszyscy. Także Ci, z którymi się przez to nie widzę.