W książce „Play therapy” jest całe mnóstwo zabaw, do których nie potrzebujemy specjalnego oprzyrządowania. Czasami kartki, kredki, farby, bańki mydlane. Do tego: często natkniemy się w niej na takie zabawy, które już znamy, ale być może odeszły w chwilowe zapomnienie (masowanie, zabawa w chowanego, tworzenie gier planszowych itp.). W prostocie siła. A jeśli tę siłę przekierujemy na budowanie pozytywnych więzi z dzieckiem? Jestem na tak!