Kto nie zna takiego dialogu:
Rodzic: Co było w szkole?
Dziecko: Eeee nic ciekawego
I tyle. Koniec. Temat urwany bezpowrotnie. Dopytywać? Zostawić? Męczyć pytaniami aż się otworzy? Jakby chciał coś opowiedzieć, to by przecież sam powiedział. Nie będę dopytywać, bo uzna za wścibskiego. Jak będzie chciał pogadać, to sam przyjdzie. Albo: taki on właśnie jest! Ja tu życzliwie pytam, a on nic! Eh… Jakakolwiek wersja by nie była – efekt jest jeden: nikt nic nie wie, nikt się do nikogo nie odzywa i zapewne nikt nie jest zadowolony.