Pisząc ciekawość mam na myśli szczere zainteresowanie tym, co dziecko przeżywa, co myśli, jak widzi świat oraz tym, jakie potrzeby stoją za jego zachowaniem. Ciekawość jest wolna od ocen i interpretacji. Nie niesie za sobą żadnych oczekiwań. Jest potrzebą zrozumienia i poznania po to, by jak najlepiej wspierać, ale nie zmieniać.
Kiedy słyszę, że dziecko nie robi czegoś, bo “mu się nie chce” lubię zapytać “skąd to wiadomo?“. Pytam o źródła informacji. O to czy są to słowa dziecka, czy rodzicielskie interpretacje i co to dla rodzica oznacza. Dopytuję, co to znaczy, że mu się nie chce? Bo może być tak, że jest zmęczone, że robi w tym czasie coś co go bardzo zajmuje, że potrzebuje czasu dla siebie, że to czego oczekują rodzice nie jest tym czego dziecko chce, że rodzic mówi o sytuacji trudnej dla dziecka i górę biorą emocje. W grę mogą wchodzić dziesiątki innych powodów.
Ciekawość to narzędzie, które można skierować w dwie strony. Na dziecko i na siebie. Bo jeśli dziecko coś robi, to zapewne coś mu to daje i z czegoś wynika. Jednak jeśli jego zachowanie jest dla rodzica trudne trzeba również zapytać – dlaczego?