Mam wrażenie, że kart pracy i pomocy terapeutycznych dotyczących złości jest bardzo dużo. Głównie są one omówieniem „dobrych i złych” sposobów reagowania na złość. Dzięki nim dowiadujemy się, jakie zachowania są akceptowalne, a jakie mogą wyrządzić krzywdę nam lub naszemu otoczeniu. Uważam, że taka wiedza, to podstawa. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że to nie wszystko. Dzieci, z którymi stykam się na co dzień, są bardzo dobrymi teoretykami. Potrafią bez większego wahania odróżnić reakcje aprobowane społecznie od tych niepożądanych. Robią to bezbłędnie. Mam wrażenie, że obudzone o północy, w półśnie odpowiedzą nam prawidłowo na wszystkie pytania dotyczące złości. I co z tego, jeśli zdobytej wiedzy nie potrafią zastosować w praktyce. Znowu rozgniewane kogoś uderzają, czymś rzucają czy siarczyście przeklinają.